Serce biało-czerwone
Serce pomarańczowe
Serce ostrożne
Serce przebojowe
Serce chmurne
Serce pogodne
Serce introwertyczne
Serce ekstrawertyczne
Serca pracowite
Serca szczere
Serca chcące kochać
Tak. On chciał kochać. Chciał. Szkoda, że tylko i wyłącznie siebie. I przy tej miłości własnej nie starczyło już przestrzeni dla kochania kogoś więcej.
Czy był szczery? Cóż, na pewno nie kłamał, jeśli to równoznaczne określenie. Nie obiecywał jej przecież dozgonnej miłości oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. On nie był z tych. Chyba nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że ją krzywdzi. Po prostu zadziałał według znanego schematu, z tym, że to działanie trwało tym razem znacznie dłużej niż zazwyczaj.
Nie był dojrzały i na tym polegał cały problem. Jakie to proste, prawda?
Trudno jest, przecież wiem
wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je.
Zabawne. A ona uwierzyła. Przez ten jeden moment, tego jednego dnia, zanim całkowicie wyłączyła myślenie i skupiła się tylko i wyłącznie na doskonałej harmonii ich ciał. Tak, właśnie wtedy była absolutnie naiwna i uwierzyła we współczesną wersję księcia na białym koniu.
Przeliczyła się. Boleśnie się przeliczyła.
A on? On usłyszał tylko jakiś czas później Jesteś idiotą z ust Ireen. Przyjaciółka jak zwykle trafiła w sedno. Ale było za wcześnie, by ten fakt zrozumiał. Wciąż nie dorósł do roli mężczyzny. Wciąż był w gruncie rzeczy chłopcem i nawet nie dopuszczał do świadomości faktu, że skrzywdził Ewę.
I tak skończyła się ich historia.
Prozaicznie. Absolutnie prozaicznie.
Nawet Ewa była w stanie powiedzieć po pewnym czasie, że czas leczy rany.
Choć nie bez trudu.
__________
Koniec. Drętwy i beznadziejny. Ja to wiem. I nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak bardzo musiałam ze sobą walczyć, żeby go nie zmieniać. Pokusa była ogromna.
Mam dla Was ważną informację --> klik.
Dziękuję za Waszą obecność tutaj. W życiu nie miałam aż tylu komentarzy z anonima co przy tym opowiadaniu. To dla mnie absolutna nowość :) Jesteście cudowne!
Serca chcące kochać.
OdpowiedzUsuńAż nie wiem, co napisać. Kolejny raz. Bo nawet sobie nie zdajesz sprawy, jak potrafisz zagrać na emocjach.
Ileż w tym było nadziei, ile walki. Tak bardzo kibicowałam Koenowi próbującemu obłaskawić Ewę... nadaremno. Tylko ją skrzywdził. Znowu została zraniona, a ja nie spodziewałam się, że Verweij może być tak dziecinny i niedojrzały. Chyba on po prostu na nią nie zasługiwał.
Dziękuję za to opowiadanie, na które tak bardzo czekałam. Pewnie będzie mi się kojarzyć też z moim Koenem, którego - jak już podkreślałam - nie byłoby bez tego opowiadania.
A ja sobie poczekam na Ciebie. Choćby i do wakacji. Będzie ciężko, ale co tam. Damy radę.
Trzymaj się ;)
Piszę z anonima, ponieważ nie mam konta w blogosferze. Z Koenem i Ewą byłam od początku. Zżyłam się z tą historią. Powiem szczerze, że epilog jednak inaczej napiszesz. Że ( wiem, że nie zaczyna się zdania od że:-)) będą jakieś kwiaty, przeprosiny, że jednak Koen poczuje w tej Kalifornii, że jednak Ewa to ta jedyna, no ale to Twoje opowiadanie i dziękuję Ci za nie. Bo to był fantastyczny czas z każdym rozdziałem. Może moje wcześniejsze komentarze były krótkie, ale zazwyczaj nie wiem jak komentować, żeby nie wyszło banalnie. Jeszcze raz dzięki! Obiecuje, że będę śledzić Twoją twórczość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Natalia
szkoda, ze się tak zakończyło :(
OdpowiedzUsuńale Koen to kompletny idiota :/
swietne opowiadanie szkoda, ze już koniec :(
uwielbiam mimo ze tak się skończyło :/
Czuję dziwny niedosyt, ale ta historia i jej tok należą do tych nieszablonowych. Cieszę się, że tak to wszystko poprowadziłaś, nie zakończyłaś cukierkowo. A słowa w epilogu... piękne, choć wszystko w bolesnym tonie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
ale napiszesz cos jeszcze o Koenie?
OdpowiedzUsuńJetsem beznadziejną czytelniczką i wiem i najmocniej przepraszam! Szkoda, że to już koniec, polubiłam to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o sam rozdział to mam mieszane uczucia. Do samego końca liczyłam na szczęśliwe zakończenie, że Koen się opamięta, zrozumie, co naprawdę czuje do Ewki i będzie błagał ją o przebaczenie. Lubię szczęśliwe zakończenia.
Zaś z drugiej strony, może to dobrze, że oni nie są razem? Nieważne i tak mi się podoba ;)
Szkoda też, że zawieszasz swoją działalność, ale doskonale Cię rozumiem. Sama mam w tym roku maturę, a potem egzamin zawodowy, więc doskonale wiem, przez co teraz przechodzisz.
Dziękuję za świetne opowiadanie :)
całuję ;*
flamex
Bardzo podobała mi się ta historia. Szkoda jednak, że Koen rzeczywiście okazał się skończonym idiotą i nic do niego nie dotarło...
OdpowiedzUsuń